Wojciech Golec: Muzyka na płycie to odzwierciedlenie emocji każdego z nas i energii dnia, gdy ją nagrywaliśmy

0
1609

Twórczość Stanisława Moniuszki na przestrzeni lat była różnie interpretowana. Najczęściej z szacunkiem do oryginału. Na płycie „Stanisław Moniuszko. Z Domowego Śpiewnika”, kwartet Opała/Matusik/Żupański/Golec zaproponowało swoje, nie do końca oczywiste podejście do dzieł kompozytora. O założeniach, pomyśle i realizacji opowiedział nam współaranżer materiału, akordeonista Wojciech Golec.

 

 

 

MM: Wiem, że wybraliście utwory z różnych okresów życia Stanisława Moniuszki. A co zdecydowało o tym, że na płytę weszło akurat te 8?

WG: Wypożyczyłem cały zbiór „Śpiewnik Domowy” i wybraliśmy kilkanaście utworów. Po próbach i koncercie premierowym zdecydowaliśmy, że właśnie te zostaną zarejestrowane.

MM: A z czego to wynikało? Dały największe pole do aranżacji, najwygodniej się je śpiewało Aleksandrze, najlepiej pasowały do Waszego konceptu?

WG: Po zaaranżowaniu utworów i zestawieniu ich wybór padł właśnie na te kompozycje. Mieliśmy w nich dobrą energię i dobrze wyczuwaliśmy pulsację oraz przekaz. Rodziły się ciekawe kolory muzyczne.

MM: No właśnie. Do każdego jednak podeszliście dość indywidualnie. Każdy zawiera części wasze solowe, ale jednak różnią się od siebie emocjami i zabarwieniem. Takie było założenie?

WG: Każdy z nas inspiruje się różnymi gatunkami, wykonawcami. Język muzyczny, którym operujemy, to różne „słowa”, „zdania”. Jednak w moim przekonaniu łączenie światów muzycznych nadaje sens tworzenia i wyrażania swoich emocji w improwizacjach. Stąd taka różnorodność.

MM:  Sam odpowiadasz za opracowanie dwóch utworów: „Piosenki obłąkanej Ofelii” oraz „Złotej rybki”. Akurat te utwory charakteryzują się dość gorącym brzmieniem.

WG: W aranżowaniu „Piosenki obłąkanej Ofelii” inspirowałem się tragiczną historią bohaterki. Rozdwojenie emocjonalne, toksyczna miłość, rozpacz – takie emocje chciałem oddać. Natomiast w „Złotej rybce” wyobraźnia skierowała mnie w stronę płynącego nurtu, nabierającego pędu, górski krajobraz i szum potoku.

MM: A jak to wyglądało pod kątem wokalnym? Zdaliście się na interpretacje Aleksandry odgórnie, czy były jakieś sugestie?

WG: Kluczem było to, aby Ola zaśpiewała tematy zgodnie z oryginałem, natomiast warstwa  muzyczne poddana została znacznym modyfikacjom – w zasadzie uległa całkowitemu przetworzeniu.

MM: A do czego było Wam najbliżej: do jazzu, muzyki eksperymentalnej, czy współczesnej?

WG: Hmmm… Ideą było łączenie tych światów bez wyraźnego forowania któregokolwiek z nich.

MM: I pewnie dlatego czasem trudno znaleźć punkt zaczepienia w niektórych momentach. Spoiwem pozostaje głos Aleksandry. Ta płyta jest przez to z jednej strony różnorodna, a z drugiej – odwołuje się do świata, którego już nie ma.

WG: Muzyka na płycie to odzwierciedlenie emocji każdego z nas i energii dnia, gdy ją nagrywaliśmy . Świat którego nie ma? No cóż, wydaje mi się, że świat i ludzie na przestrzeni wieków zachowują się podobnie. Rządzą nami podobne normy moralne, uczucia. Realia, owszem – zmieniają się zgodnie  z upływem czasu.

MM: Będziecie kontynuować interpretację dzieł Moniuszki w tym składzie, czy to jednorazowe przedsięwzięcie?

WG: Być może sięgniemy do twórczości innych kompozytorów lub pokusimy się o autorskie utwory. Póki co, chcielibyśmy się podzielić tym, co osiągnęliśmy na płycie „Z Domowego Śpiewnika”

MM: I tego Wam życzę, zwłaszcza w obecnej pandemicznej sytuacji. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Maciej

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Prosimy wpisz swój komentarz!
Prosimy podaj swoje imię tutaj.